Kasprowy o poranku, czyli dlaczego fotograf dźwiga taki wielki plecak :)

Godzina 1.30 wspólnie ze Staszkiem wychodzimy w kierunku Kuźnic. Niestety na piechotę, ponieważ żaden przewoźnik nie zaplanował o tej porze regularnego kursu:) Temperatura około -5C więc lekka rozgrzewka na początku wskazana. Mgła zalegająca w Zakopanem, wróży ciekawe warunki u góry.
2.10 Kuźnice, czołówki odpalone i zaczynamy podejście. Niestety czyste niebo nad głowami ostudziło szybko nasze zakusy na piękne mgły, których na wysokości Kuźnic już nie było. Ścieżka przez Boczań przedeptana więc spokojnym tempem idziemy w kierunku Gąsienicowej.
3.40 docieramy do schroniska, którego przedsionek jest całą noc otwarty, więc można chwilę odpocząć w cieple. Herbatka z termosa, rogalik z czekoladą i o godzinie 4.00 wychodzimy w kierunku Kasprowego Wierchu. Podchodzimy wzdłuz trasy narciarskiej, warunki idealne, więc po godzinie jesteśmy już na miejscu, a mianowicie na Beskidzie. Czas idealny. Niecałe dwie godziny do wschodu słońca, ale takie było założenie, ponieważ chcieliśmy porobić trochę ujęć nocnych w kierunku Zakopanego. Na nasze szczęście matka natura nas nie zawiodła i oczekiwane mgły wisiały nad Podhalem. Podświetlenie od latarni ulicznych, domów oraz stoków narciarskich tworzyło magiczny spektakt, który próbowałem uwiecznić na zdjęciach.


Nic bardziej mylnego, jeżeli ktoś sądzi iż czasu jest bardzo dużo, w lutym przy bezchmurnej pogodzie w górach, robi się bardzo szybko jasno i już o 5.45 było na tyle jasno że produkcja takich zdjęc jak powyższe stała się niemożliwa. Ustawienie statywu, przetestowanie parametrów, dopracowanie kadru no i oczywiście długi czas naświetlania sprawia, iż wcale dużo takich obrazków nie naprodukowałem.
Kiedy światła w mieście gasną, następuje czas kiedy wyczekujemy na pierwsze promienie słoneczne oświetlające szczyty. Kilka minut które można poświęcić na posiłek, wypicie ciepłej herbatki itp.
W tym miejscu przejdę do sedna sprawy. Co takiego noszę w tym wielkim plecaku:)


fot. Andrzej Opacian

Cofnijmy się kilka godzin wstecz i zejdźmy do Zakopanego. Jak ubrać się na zimowe wyjście fotograficzne w góry, zakończone kilkugodzinnym fotografowaniem i oczekiwaniem na światło? Ciepło? to oczywiste, ale ciepło to jest pojęcie względne jak na grani dochodzi wiatr, niekoniecznie mocny, ale połączony z mrozem może bardzo szybko uprzykrzyć całą przyjemność fotografowania.
Na podejście stosuje raczej lekki asortyment. Lekkie spodnie, ubrane na termoaktywne getry, polar z membaną chroniącą przed wiatrem i cienka bluza z materiału oddychającego. Oczywiście czapka i rękawiczki. Do tego w plecaku dodatkowa kurtka, standardzowo nazywana przeciwdeszczową. To wszystko doskonale sprawdza się na podejściu, kiedy nie można się przegrzewać a poruszając się wytwarzamy wystarczającą ilość energii aby nie marznąć podczas przeciętnych zimowych tatrzańskich nocy. Jak już wcześniej przeczytaliście ok. dwóch godzin poświęcam na fotografowanie przed wschodem słońca, więc nie ma możliwości przetrwać praktycznie w bezruchu na mrozie i wietrze w zestawie ubrań które stosuje na podejście. Dlatego do plecaka zmuszony jestem zapakować puchową kurtkę kapturem. Od wielu lat używam modelu Alpin uszytą przez firmę Małachowski, kto zna ten wie że do najmniejszych ona nie należy i jak dużo miejsca zajmuje w plecaku:) Ocieplane spodnie z szelkami. Zapasową czapkę i rękawiczki. Kominiarka też bywa niezbędna podczas większego wiatru. Dużą część miejsca w plecaku z oczywistych względów zajmuje sprzęt fotograficzny. Aparat i dwa obiektywy. Jeden zoom szerokokątny 16-35mm i jeden teleobiektyw 70-300mm, takie zakresy jak dla mnie są najbardziej odpowiednie i bardzo rzadko w góry zabieram coś innego. Wszystko to zamknięte w ochronnej torbie. W plecaku musi znaleść się również miejsce na termos, coś do jedzenia i inne drobiazgi typu czołówka, raki, zapasowe baterie itp... Na zewnątrz, do specjalnych uchwytów doczepiony jest statyw.
Nie pytajcie ile to wszystko waży bo dla własnego lepszego samopoczucia nigdy tego nie sprawdzałem :) Z powodu gabarytów placeka muszę się bardzo często tłumaczyć parkingowemu, że moje auto stoi tutaj od wczoraj a nie od tygodnia... ;)
Słońce wschodzi ok. 7.00, ale jeszcze przez około 1,5 godziny występują ciekawe warunki do fotografowania. Żal tego nie wykorzystać skoro już tam jesteśmy.
Jak łatwo wyliczyć samo fotografowanie trwać może ponad 3,5 godziny, więc chyba już nikt nie ma wątpliwości w jakim celu zabieram ze sobą taki zestaw ciepłego ubrania...



Sprawdzajcie na bieżąco mój profil na facebook'u oraz galerię internetową. Jeszcze kilka zdjęć z tego dnia będę chciał pokazać.

Komentarze

Brak komentarzy


Brak komentarzy

Zostaw swój komentarz


Adres e-mail nie będzie widoczny w liście komentarzy

* Wszystkie pola nalezy uzupełnić